Data publikacji: 2019-12-11

Podróż motocyklem - co zabrać? Kompendium wiedzy

Mamy dla Was kawał świetnego materiału o tym, jak się przygotować do podróży! Przygotowali go doświadczeni podróżnicy dla początkujących podróżników. Z tego materiału dowiecie się czy istnieje idealny motocykl na długi wyjazd, jakie dokumenty są obowiązkowe przy zwiedzaniu świata, a także co trzeba ze sobą zabrać, aby nic Was nie zaskoczyło w trasie. 

Ten artykuł przygotowali dla Was Marta i Łukasz z Look Around The Globe. Podróżnicy pokonali już na motocyklu obie Ameryki od Ushuaia w Argentynie do Morza Arktycznego na Alasce oraz objechali Afrykę dookoła. Wszystko to na jednym BMW GS F800, którego od początku odpowiednio wyposażyli, nieco przerobili i aktualnie z dorobkiem na liczniku ponad 185 000 km mają zamiar przejechać nim kolejne 100 000 kilometrów do Australii, a być może nawet do Nowej Zelandii i z powrotem do Polski. A teraz przejdźmy do artykułu... 

Czy istnieje motocykl idealny na wyjazd?

Jeśli tutaj trafiłeś, to jest duża szansa, że posiadasz już motocykl, rozważasz potencjalnie jego zakup albo już jesteś całkiem blisko, by stanął w Twoim garażu.

Świetnie – dwa koła to styl życia i cieszymy się, że zaciekawił Cię także temat podróżowania.

To, jakim motocyklem jeździmy lub lubimy jeździć to bardzo indywidualna sprawa, ale prawdą jest, że jedne do długodystansowych podróży się nadają, a inne – nieco mniej. I to nie tak, że podróżować nie można każdym motocyklem, bo zdecydowanie można!

Widzieliśmy wiele przykładów na obalanie teorii jak to dany motocykl przeznaczony jest tylko do jazdy w konkretnym terenie czy na konkretnej nawierzchni. Da się pokonać drogi szutrowe na Alasce motocyklem sportowym, pustynię i piasek w Botswanie ciężkim motocyklem szosowym, da się również przemierzyć długie kilometry skuterem czy motocyklem o pojemności 50 cm3.

Wolniej, spokojniej, niekoniecznie łatwiej, ale zdecydowanie można. Zmienia się zatem komfort jazdy i czas w jakim tego dokonamy, a właściwie bardziej będzie w tym miejscu pasowało słowo STYL.

Zatem wybór samego motocykla, rodzaju, marki i modelu oraz wersji, pojemności i koloru pozostawiamy indywidualnym gustom. Na rynku mamy szeroki wachlarz motocykli, które w zależności od upodobań zadowolą każdego wybrednego klienta.

Motocykl ma jechać I dawać nam z tego frajdę!

Jak wyposażyć motocykl jeśli wybieramy się w podróż?

By wyruszyć – trzeba zadać sobie kilka pytań na temat tego, na czym nam zależy. Możliwości dotyczące wyposażenia motocykla, rozwiązań, dodatków, ulepszeń są tak ogromne, że w dostosowaniu go do podróży ogranicza nas jedynie wyobraźnia. Są jednak elementy, bez których raczej wyruszyć nie warto…O czym należy pomyśleć?

O miejscu na bagaż, przecież w coś to wszystko trzeba spakować. Czyli np.
- kufry (kufer główny top case oraz kufry boczne),
- sakwy,
- torby,
- tankbag,
- dodatkowe saszetki.

O komforcie jazdy, czyli o tym na czym nam najbardziej zależy, np. 

-siedzenie,
- nieseryjne zawieszenie tylne i przednie,
- wyższa, regulowana szyba,
- dodatkowe oświetlenie, oświetlenie LED,
- grzane manetki,
- grzana kanapa,
- dodatkowe wyjścia do podłączenia sprzętu, np. USB,
- dodatkowe wyposażenie w postaci czujników, np. ciśnienia powietrza w oponie,
- felgi bezdętkowe, jeśli motocykl takich nie posiada,
- nieseryjne felgi o większej wytrzymałości,
- skrzynka narzędziowa,
- kanistry,
- mocowania do kanistrów, butelek i innych niezbędnych elementów.

O ochronie motocykla.

I nie chodzi tu o jedynie walory estetyczne, chociaż prawie nikt nie lubi jak powstaje na naszej ukochanej owiewce kolejna ryska przy małej „parkingówce”. Dotyczy to również bezpieczeństwa jazdy, np.
- gmole silnika,
- gmole górne motocykla,
- stelaże,
- płyta pod silnik,
- handbary,
- dodatkowe osłony na poszczególne elementy i światła.

O bezpieczeństwie, czyli o zabezpieczeniu motocykla, np.:
- łańcuch zabezpieczający,
- alarm na tarczę hamulcową,
- alarm motocyklowy,
- linki zabezpieczające np. do kasku,
- kłódki.

O terenie w którym zamierzamy jeździć, czyli np. o oponach.
Opony to niekończąca się opowieść i polemika często motocyklistów o zupełnie odmiennych oczekiwaniach. Jedno jest pewne – nie ma opon idealnych do każdego rodzaju nawierzchni. To nasz indywidualny wybór kierowany oczekiwaniami dotyczącymi przyczepności, głośności, przebiegu, komfortu jazdy, etc. Aż tyle i tylko tyle!

O urządzeniach elektronicznych, czyli:
- nawigacja GPS,
- lokalizator GPS,
- kamera sportowa,
- uchwyty, mocowania do kamer, telefonu,
- (w tym miejscu pewnie można dokładać podpunktów w nieskończoność :)

Najogólniej, dostosowując swój motocykl do podróży warto przeanalizować:

- w jakim terenie będziemy się nim poruszali, czyli czy pozostaniemy na szosie, czy planujemy czasem zjechać z asfaltu i jeździć po bezdrożach (w aspekcie wyboru opon i zabezpieczeń przed zniszczeniami, jak również wyboru zawieszenia)
- jakie dystanse będzie pokonywał dziennie nasz motocykl (kanistry, kanapa, udogodnienia w trakcie jazdy)
- w jakich temperaturach i na jakich wysokościach przebiega nasza trasa (pod kątem oprzętu dodatkowego),
- jakiej jakości paliwo będzie wlewane do baku (przenalizować, czy nie przyda się dodatkowy filtr paliwa)
- czy będziemy podróżowali z dużym załadunkiem (jakie sakwy, kufry)
- czy będziemy podróżowali w pojedynkę, czy we dwoje (wygodna, akcesoryjna kanapa)
- czy motocykl będzie bezpieczny (zabezpieczenia antykradzieżowe)

Sprawdzenie motocykla i przygotowanie mechaniczne do podróży

Przygotowanie maszyny do podróży do chyba najważniejszy temat zaraz obok aktualnego paszportu w przypadku wyjazdu do kraju, gdzie jest on konieczny. Musimy zadbać o to, by nasz środek transportu nie zawiódł nas podczas wyjazdu, to oczywiste.

Po drodze może zdarzyć się wszystko, chociaż dla zasady zawsze lepiej wierzyć i mieć nadzieję, że nie będzie to nic skomplikowanego. Na każdą łatwą do przewidzenia lub typową dla danego modelu motocykla ewentualność warto być przygotowanym i zapobiegać niż martwić się i naprawiać samodzielnie w trakcie podróży. Rozsądne podejście do tematu, ocena potencjalnych zagrożeń oraz dobry plan B to podstawa.

Łukasz polegał na swojej dotychczasowej wiedzy, a jak zawsze twierdził, ta była podstawowa. Wydawać by się mogło, że porywając się w trasę liczącą kilkadziesiąt tysięcy kilometrów swoją maszynę należałoby rozłożyć co najmniej kilkukrotnie na czynniki pierwsze, mieć w małym palcu wszelkie zagadnienia z mechaniki, nie wspominając o konieczności studiowania w tym zakresie. Otóż nie - Łukasz stanowczo zaprzeczy. Jest przykładem na to, że z podstawową wiedzą mechaniczną, odrobiną sprytu, przy dostępnym w większości krajów Internecie, można przejechać ponad 80 państw i prawie 200 tysięcy kilometrów bez większych niespodzianek na trasie, radząc sobie z wszelkimi usterkami. Dodałabym jeszcze od siebie w tym miejscu kwestię odrobiny szczęścia i dobrego kompana i pomocnika podróży.

Kilka zasad i rad przed wyjazdem, być może oczywistych, ale wartych wylistowania:

- dobrze przygotuj motocykl do podróży pod kątem uniknięcia ewentualnych usterek – serwis jest zawsze lepszy niż naprawa, a utrzymanie sprzętu w dobrej kondycji pomaga przewidzieć 80% problemów,
- poradź się specjalistów, poznaj potencjalne „przypadłości” danego modelu i spróbuj im zapobiec już przed wyjazdem,
- zapoznaj się z budową motocykla, spróbuj zdemontować kilka rzeczy, by nabrać wprawy - w sytuacji kryzysowej, w nerwach, na pustyni w 30-to stopniowym upale szukanie śrub, demontaż czegokolwiek nie należy do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych, szczególnie jeśli robi się to pierwszy raz,
- zrób przegląd okresowy i podstawowy serwis – wymień filtry, olej, sprawdź każdy element (np. napęd) – nawet jeśli wg wytycznych trzeba to zrobić za 2000 kilometrów – lepiej wcześniej niż później,
- wymień zużyte części eksploatacyjne przed wyjazdem zamiast w trakcie,
- trzymaj się rad i wytycznych producenta (powinien się na tym znać :),
- zaopatrz się w narzędzia niezbędne do napraw podstawowych (np. odpowiednie klucze – dotyczy to również ich rozmiarów, kompresor, zestaw naprawczy do opon, dętki, łyżki do zmiany opony, woltomierz, bezpieczniki, itp.),
- woź ze sobą części zapasowe (nie da się oczywiście mieć wszystkiego, ale na dłuższą podróż warto wziąć kilka elementów, by niepotrzebnie ich nie szukać lub organizować wysyłki w świat narażając się na dodatkowy czas oczekiwania i koszty – np. zębatki, łańcuch, linki hamulca i sprzęgła, tarcze hamulcowe, czy łożyska kół, filtr oleju),
- zaplanuj ewentualne serwisy w danym kraju lub jeśli to możliwe nawet konkretnym miejscu – zawsze będziesz czuł się pewniej spisując przed wyjazdem adres lub numer telefonu,
- sprawdź oczywiście światła, żarówki, hamulce, linki, klocki, tarcze, napięcie łańcucha itp. – w ramach przypomnienia,
- wrzuć do torby popularne i „wszechmogące” trytki (tudzież zwane trytytkami) oraz power tape – to zestaw każdego majsterkowicza, który potrafi uratować nawet najbardziej beznadziejną sytuację, przynajmniej tymczasowo,
- sprawdź, czy masz zapasowe żarówki i apteczkę,
- przyda się też czołowa latarka i pasy, w ciemności pracuje się ciężko i tak - motocykl też zdarza się holować,
- poszukaj ciekawych rozwiązań i ułatwień, np:

1. zastąp smarowanie łańcucha sprayem oliwiarką automatyczną – sprytne i niewielkie urządzenie, które pomoże nam zapomnieć o zatrzymywaniu się i smarowaniu łańcucha
2. zamień zwykły filtr powietrza, na taki, który z łatwością umyjesz ciepłą wodą z płynem do naczyń, wysuszysz i użyjesz ponownie,
3. Gniazdo zapalniczki zamontuj gniazdo USB do ładowania telefonu, kamery lub innych elektronicznych urządzeń,
4. zamontuj np. mini lusterka na swoje seryjne lusterka motocyklowe – tak jak w samochodzie – zniwelujesz do minimum tzw. martwą strefę i poprawisz sobie komfort jazdy nie tylko przy wyprzedzaniu.

Jakie dokumenty dla motocykla są nam niezbędne w podróży?

Podróżowanie własnym środkiem transportu znacząco różni się od podróżowania z plecakiem przez świat pod kątem niezbędnych dokumentów. Nasz pojazd wjeżdża na terytoria obcych państw, co musi dostać udokumentowane. A za tym idą ubezpieczenia, cła, pozwolenia na import czasowy, pozwolenia na jego prowadzenie, specjalne czasowe prawa jazdy, itp. W Europie dla Europejczyka podróżowanie jest niezwykle ułatwione, bardziej komplikuje się gdy z niej wyjeżdżamy.

Dowód rejestracyjny
Podstawowy dokument dla motocykla, który warto sobie zeskanować i zrobić kilka kopii. Bez niego trudno będzie podróżować i przekraczać nam granice. Każdorazowo oczywiście w przypadku kiedy motocykl zarejestrowany jest na osobę prywatną – konieczne będzie pojawienie się właściciela i okazanie na granicy paszportem. Inaczej dzieje się w przypadku motocykla, który jest wzięty w leasing, zarejestrowany na firmę lub wypożyczony. Dochodzi wtedy więcej formalności.

Ciekawostką jest fakt, że nasze polskie dowody rejestracyjne stworzone są w taki sposób, że na pierwszej stronie zamiast imienia i nazwiska właściciela pojazdu widnieje organ wydający dokument. W związku z tym wielokrotnie musieliśmy tłumaczyć, że Wojewoda Dolnośląski to wcale nie imię i nazwisko właściciela. Był przy tym w większości przypadków spory ubaw, ale czasami poprawianie danych przez celnika wcale nie okazywało się śmieszne. Wydawać by się mogło prozaiczna sprawa, ale jak potrafi skomplikować życie – szczególnie kiedy na granicy nie ma komputera, a użycie korektora w zeszycie wielkości księgi czy sporej encyklopedii jest po prostu niedopuszczalne.

Zielona karta – zapewni ubezpieczenie OC w Europie i kilku innych krajach
Popularny i znany nam wszystkim dokument (Międzynarodowa Karta Ubezpieczenia Samochodowego), który za niewielką dopłatą lub nawet za darmo możemy otrzymać od naszego ubezpieczyciela jako potwierdzenie wykupienia OC to minimum jakie powinniśmy załatwić jeszcze w Polsce. O taki dokument możemy się starać tylko u naszego ubezpieczyciela OC i tylko w naszym kraju. Jest wydawany na rok w wersji papierowej.

W samej Unii Europejskiej zielonej karty nie potrzebujemy, ponieważ obowiązuje nas nasze OC, ale już poza (w krajach, które podpisały Porozumienie Wielostronne) służy nam jako potwierdzenie, że nasz ubezpieczyciel bierze na siebie odpowiedzialność w przypadku wystąpienia szkody. Kraje honorujące to ubezpieczenie będą zawsze widniały na liście na odwrocie zielonej karty. W innym przypadku należy wykupić ubezpieczenie na granicy kraju (w Europie dla przykładu Kosowo). |

Problematyczne w przypadku zielonej karty jest to, że potrzebujemy jej oryginał i nie ma jej elektronicznej wersji tak jak w przypadku ubezpieczenia. Wracając do kraju po kilkunastu miesiącach podróży nie wystarczy jej skan.

Ubezpieczenie OC na świecie – niełatwa sprawa

Nasze polskie ubezpieczenie OC przestaje obowiązywać kiedy zamierzamy wyjechać poza Unię Europejską, Europę czy kilka innych bliżej leżących krajów. O ile w większości krajów już przy wjeździe celnicy jasno dadzą nam do zrozumienia, że obok jest budka i pan, który czeka na zapłacenie ubezpieczenia w ich kraju, o tyle w przypadku kiedy budki i agencji ubezpieczeniowej na granicy nie ma - musimy o ubezpieczenie zadbać sami.

Spokojna głowa i poczucie bezpieczeństwa to przede wszystkim komfort podróży, a nie zawsze da się go zapewnić. Bywają kraje, w których takie ubezpieczenie OC nie istnieje, są takie, w których obowiązuje, ale dla pojazdu obcokrajowca trudno je wykupić oraz takie jak Ekwador… W Ekwadorze powiedziano nam, że ubezpieczenie OC jest tak drogie, że nie mamy go kupować, ale na pytanie co oznacza drogie i ile właściwie kosztuje – już nikt nie potrafił nam odpowiedzieć.

Skoro o cenie mowa - w większości przypadków jest to krótkoterminowe ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej, za które nie zapłacimy więcej niż równowartość 30 USD. Czasami można znaleźć ubezpieczenia dla kilku zrzeszonych krajów, np. w Ameryce Południowej jedno ubezpieczenie dla krajów strefy MERCOSUR, w Afryce wschodniej - ubezpieczenie firmy COMESA, a w Afryce zachodniej – ubezpieczenie np. CEDEAO. Wtedy czas ich obowiązywania jest nieco dłuższy, przykładowo 3 miesiące, ale jednocześnie cena atrakcyjniejsza – koszt nie powinien przekroczyć 50 USD.

W wielu krajach wykupując ubezpieczenie jest ono stricte powiązane z kierującym. I w sumie jest to z zasady logiczne, jednak właśnie w USA stało się kłopotliwe, kiedy każda z ubezpieczalni bardzo chętnie chciała nam wystawić polisę, ale przy wypełnianiu numeru prawa jazdy kierującego nie zgadzała się w liczba znaków. Psikus… Polak jednak potrafi i w efekcie wykupiliśmy sobie ubezpieczenie on-line, wypełniając pole z numerem prawa jazdy dodatkowymi kropkami. Mamy nadzieję, że sytuacja już się zmieniła, albo rozwiązano tę niedogodność, bo mimo, że ubezpieczenie fizycznie zapłaciliśmy i mieliśmy, nie do końca wierzyliśmy, że zadziała. Powiedziano nam też, że w USA w cenie paliwa dla obywateli zawarte jest ubezpieczenie. Niestety słowa kluczowe: dla obywateli…

W kilku krajach Ameryki Środkowej ubezpieczenie również obowiązywało dla motocykla w połączeniu z kierowcą - do paszportu wbijano specjalną pieczątkę, która była jednocześnie pozwoleniem na jazdę wraz z ubezpieczeniem. W tym wypadku woleliśmy płacić jedno ubezpieczenie, czyli motocykl mógł prowadzić wtedy jedynie Łukasz.

Ubezpieczenie AC na świecie i marzenia o Pakiecie Assistance.
Nie znaleźliśmy w Europie firmy, która zapewniłaby motocyklowi ubezpieczenie tzw. Auto Casco na świecie. Ryzyko wystąpienia szkody, kradzieży czy incydentu na drodze są zbyt wysokie a ewentualne koszty przedsięwzięcia trudne do oszacowania przez ubezpieczyciela. Jednocześnie odpowiedzialność dla ubezpieczyciela byłaby – jak tłumaczą – z założenia zbyt duża i w efekcie kosztowna, przez co sprzedaż takich polis jest nieopłacalna.

Ubezpieczalnie zagraniczne (sprawdziliśmy w Europie) proponowały pomostowe rozwiązanie, ale po dokładnym rozeznaniu okazywało się, że:
- 50% krajów na świecie jest wykluczone z odpowiedzialności i nie objęte ubezpieczeniem z powodu niestabilnej sytuacji politycznej i gospodarczej, zbyt wysokiego ryzyka ataku terrorystycznego czy wojny, itd.
- kolejne 20% krajów na świecie również wyłączano z ubezpieczenia, ponieważ koszty ewentualnej pomocy i likwidacji szkody znacząco przeważałyby opłacalność świadczenia usługi (wykluczenie USA, Australii, Kanady, itp.).
- pozostałe 30% z całości stanowiła Europa, gdzie ubezpieczenie mamy zapewnione od swojego ubezpieczyciela.
- koszty takiego ubezpieczenia po kilku miesiącach podróży przewyższyłyby wartość motocykla nie zapewniając mu właściwie żadnej ochrony.

Ubezpieczenie AC nie należy do najtańszych i warto przed dłuższym wyjazdem poza Europę oszacować i przeliczyć czas na jaki wykupujemy taką polisę. Ponieważ sezon w Polsce trwa tylko kilka miesięcy, a polisy wystawiane są na rok, pewnie nie raz zastanawialiście się, czy w ogóle warto. Podobnie jest w tym przypadku. Nie mając możliwości odstąpienia od umowy ubezpieczenia AC może zdarzyć się, że polisa AC za kilka tysięcy złotych będzie aktualna przez 2 miesiące, a później po prostu przepadnie – tak niestety stało się w naszym przypadku już dwukrotnie, kiedy wyjechaliśmy poza Unię Europejską.

Ubezpieczenie w postaci pomocy Assistance działa na terytorium Europy, jednak jak się przekonaliśmy nawet tutaj nie do końca idealnie, więc o wykupieniu Assistance na świat zwyczajnie przestaliśmy myśleć, bo prawdopodobnie żadna z ubezpieczalni by się tego nie podjęła, a przy ułatwionym dzisiaj dostępie do informacji – transport taki finalnie można zorganizować samemu.

Ciekawa jest również kwestia dotycząca samego transportu pojazdu – dla przykładu drogą wodną lub samolotem. W momencie załadunku naszego motocykla na statek, prom czy samolot – oczywiście w jednym momencie przestaje działać jakiekolwiek ubezpieczenie komunikacyjne. Było nam trudno znaleźć ubezpieczenie dla osoby prywatnej dla transportu morskiego z Egiptu do Grecji. Oddany w porcie w Aleksandrii motocykl płynie kilka dni statkiem typu RO-RO i na próżno szukać ubezpieczenia na wypadek kradzieży, uszkodzenia czy „zniknięcia”. Na szczęście firmy transportowe w Polsce wysyłając motocykl w kontenerze na inny kontynent, korzystają z zupełnie innych ubezpieczeń.

Przegląd okresowy – zadbaj o to by wykonać go wcześniej lub tak, by w momencie powrotu do kraju jeszcze obowiązywał
Mowa oczywiście o badaniu technicznym dopuszczającym pojazd do ruchu, które jest niezwykle istotnym i respektowanym w naszym kraju badaniem. Konsekwencje jego braku, opóźnienia w wykonaniu są znaczące, ale w ramach wyjaśnienia - jest to badanie wykonywane w kraju zarejestrowania pojazdu, i tylko tu. Według zasady w każdym kraju, który tego wymaga, pojazd przy wjeździe powinien przejść badanie techniczne. Z doświadczenia wiemy, że nie jest to fizycznie możliwe.

Przyznajemy się, nasz motocykl jeździł bez ważnego badania technicznego… I to nie raz, nie w jednym kraju. Do tego ważność polskiego przeglądu skończyła się w trakcie kilkumiesięcznej wyprawy zagranicznej. Kiedy wjechaliśmy do Polski odwiedziliśmy pierwszą stację diagnostyczną. Na szczęście udało nam się uniknąć dodatkowych kosztów za spóźnienie, ponieważ panowie diagności usłyszawszy skąd wracamy (wtedy z Afryki) zaczęli się śmiać, rozłożyli radośnie ręce i zaczęła się dyskusja jak i dlaczego. Jednocześnie należy nadmienić, że przegląd dostaliśmy na krótszy niż powinniśmy czas, czyli rok (lub w naszym przypadku 2 lata) liczymy od daty kiedy przegląd powinien nastąpić.

CPD, czyli dokument celny Carnet de Passages en Douane
Międzynarodowy dokument, który pozwoli nam wjechać do kraju swoim środkiem transportu bez ponoszenia dodatkowych opłat celnych można wyrobić w Polsce, ale nie tylko.

W naszym kraju za organ wydający jest odpowiedzialny PZM-Travel, czyli biuro należące do struktury PZM – Polskiego Związku Motorowego, a procedura trwa do 30 dni. Wyrobienie takiego dokumentu nie należy do najtańszych, ponieważ na cały okres ważności dokumentu (z założenia 12 miesięcy + ewentualne przedłużenie na kolejne 3 miesiące) niezbędne jest wpłacenie depozytu. Jego wartość zależy od wartości naszego pojazdu, czyli od marki, modelu, rocznika, wyposażenia itp. Sami go deklarujemy i warto, żeby ta deklaracja nie różniła się znacznie od rzeczywistości.

Depozyt po powrocie pojazdem do kraju (w naszym przypadku do UE) oczywiście jest zwracany. Trzeba wtedy wysłać dokument do siedziby PZM z wypełnioną przez urząd celny ostatnią stroną i pieczątka celną na dowód tego, że pojazd powrócił na odpowiedni teren.

PZM-Travel pełni rolę gwaranta, że wjeżdżając do danego kraju motocyklem nie sprzedamy go tam, czyli wywieziemy go, wyjedziemy nim w odpowiednim terminie. Każdorazowo przy wjeździe i wyjeździe na granicy państwa które go wymaga CPD jest stemplowany w odpowiednich miejscach wraz z datą.

Na stronie PZM-Travel widnieje lista państw, w których przekraczając granicę powinniśmy mieć CPD, w których jest to absolutna konieczność, a w których może wystąpić ewentualność, że o niego zapytają. Nauczeni doświadczeniem – wyruszając do Afryki i Azji - lepiej CPD mieć i się nie martwić oraz nie płacić niepotrzebnie cła. W przypadku tego braku dokumentu procedura wjazdowa jest dużo dłuższa i skomplikowana, konieczne są dodatkowe opłaty, których wysokość nie jest z założenia znana. Dla przykładu w Sudanie powiedziano nam, że po opłaceniu 200 USD możemy wjechać do kraju bez CPD. Jako jednak, że go posiadaliśmy – opłata opiewała na około 20 USD z wszystkimi podatkami za motocykl. W Egipcie (który jest chyba najbardziej kłopotliwym państwem jeśli mówimy o CPD, ponieważ często trzeba wpłacić dwukrotność depozytu) jest szansa na wyrobienie tzw. karnetu egipskiego, ale są to koszty około 500 - 600 USD plus wszelkie opłaty i jest to kwota oczywiście niezwracana. Słyszeliśmy o przypadkach, że po zapłacie 600 USD wszystko szło gładko, wiemy również o historiach, kiedy nie wpuszczono motocykla bez CPD do Egiptu. Sami jesteśmy przykładem na to, że tam wszystko może się zdarzyć. Dla nas jest to ciekawa i pozytywna historią – mamy nadzieję kiedyś się nią z Wami podzielić – historia jak to 4 dni zajęło nam wydostanie się z Sudanu i wjechanie do Egiptu.

W całej Ameryce Południowej oraz Północnej mimo, iż posiadanie CPD jest zalecane – nie jest on konieczny (rok 2018). Musimy być jednak świadomi faktu, że przepisy, prawo, regulacje celne się zmieniają – przykładem będzie tutaj kilka krajów w Afryce, w jej zachodniej części.

O CPD i jego szczegółach i naszych przygodach z tym dokumentem mamy nadzieję jeszcze opowiemy. Warto wspomnieć, że na ten wyjazd procedurę wyrabiania realizowaliśmy w innym kraju – w Czechach.